piątek, 31 lipca 2015

Wyjazd do Zakopanego – pakowanie i zakupy (H&M, Lumpeks, Sinsay, Rossman, Inglot)


 Hej!
Kiedy czytacie ten post prawdopodobnie przechadzam się Doliną Kościeliska lub idę trasą nad Morskie Oko!

Nie chciałam jednak aby przerwa w postach była aż tak długa więc przygotowałam dla Was mały przegląd zakupowy oraz przemyślenia na temat wakacyjnego pakowania walizek.


Jeszcze przed wyjazdem w moje ręce trafiły takie rzeczy:

 Kosmetyki:
- odżywka do włosów Nivea Long Repair
- odżywka Pantene Oil Therapy
- lakier do paznokci Inglot
- konturówka do brwi w żelu Inglot
- tonik ogórkowy Ziaja

 Ubrania:
- trampki H&M (39zł)

- bluza Sinsay (39zł)

- kolejny stanik z H&M (bardzo je lubię!) 59,99zł

- bluza Atmosphere z lumpeksu 15zł

Co zabrałam ze sobą na wakacje?
Oczywiście jak to ja – zawsze uszykowałam zbyt dużo ubrań. Zrobiłam jednak selekcję i jakoś dopięłam walizkę ;)

Jeśli jedziecie w góry pamiętajcie aby zabrać takie ubrania by móc ubrać się „na cebulkę”.
 
Powiem Wam również co zabrałam ze sobą – może akurat jesteście przed wyjazdem i taka lista Wam się przyda J


 Apteczka podróżna:
- woda utleniona
- plaster
- tabletki przeciwbólowe
- bandaż
- tabletki na ból gardła
- coś na przeziębienie
- tabletki na biegunkę
- coś na alergię
- calcium pantothenicum ;) – o jego suplementacji pisałam TUTAJ

Dodatkowo zabrałam:
- żelazko podróżne
- koc
- ręczniki
- sztućce, szklanki
- środek przeciw komarom
- płaszcze przeciwdeszczowe
- ładowarki do telefonu, aparatu i nawigacji
- nożyczki
- igłę i nitkę
- latarkę
- parasol
- suszarkę do włosów

W kwestii kosmetyków postawiłam na minimalizm – trochę pielęgnacji i minimalna kolorówka. W końcu nasza skóra też potrzebuje urlopu!


Pielęgnacja twarzy:
- krem matująco-nawilżający Tołpa
- Bioderma (klik)
- tonik do cery tłustej i mieszanej Inglot
- aknemycin

Włosowo:
- odżywka Nivea Long Repair
- odżywka Fructis Gęste i Zachwycające (klik)
- szampon Fructis Gęste i Zachwycające (klik)
- serum Marion
- odżywka w sprayu z olejkiem arganowym Marion
- szczotka – odpowiednik TT z firmy Donegal, o której pisałam <tutaj>

Kolorówka:
- krem BB Under 20
- podkład Bourjois
- puder Celia
- tusz do rzęs Loreal Million Volume (klik)
- lakier do paznokci + zmywacz z Isany
- trójka cieni Inglot
- konturówka w żelu do brwi Inglot
- bronzer Bell

Dodatkowo oczywiście artykułu higieniczne J

Dużo tego czy nie dużo? ;) To już zostawiam do Waszej oceny!
A Wy planujecie w najbliższym czasie wakacyjne wyjazdy czy jesteście już po?
Pozdrowienia z Zakopanego, Hej!

poniedziałek, 27 lipca 2015

Bioderma, Tołpa i DermoFuture – co je łączy a co różni?

Hej!
W poście, w którym opisywałam moją pielęgnację twarzy (tutaj), pisałam Wam jakich płynów micelarnych używam. Była to znana wszystkim Bioderma oraz płyn z Tołpy dostępny w Biedronce. Kiedy ten drugi dobił dna postanowiłam zakupić go ponownie, jednak w trakcie drogeryjnych zakupów w oko wpadła mi buteleczka płynu micelarnego DermoFuture z drobinkami miceli ( tak, tak – jestem kobietą i takie bajery mi się podobają ;). Lubię jak coś ładnie wygląda! )

Poużywałam tych wszystkich płynów więc czas najwyższy na ich porównanie:
Zacznijmy od ceny:
Bioderma: około 40zł. Mi udało się ją upolować za 13zł! Interes roku :D
Tołpa: 15zł
DermoFuture: 10zł
Pojemność:
Bioderma: 250ml
Tołpa: 200ml
DermoFuture: 150ml
I najważniejsze – działanie:
Jak już ostatnio pisałam moja cera jest bardzo wrażliwa i delikatna. Czasem wręcz nadwrażliwa i alergiczna. Nie wspominając już o obszarze pod oczami… Ciężko więc jej dogodzić. Oceniać więc będę przez pryzmat takiej właśnie cery.
Bioderma jako płyn do demakijażu oczu spisała się rewelacyjnie! Nie wywołała żanych podrażnień ani zaczerwienień. Bardzo ładnie domywa makijaż, chociaż mam wrażenie, że minimalnie słabiej jej to idzie niż Tołpie (ale o tym za chwilę). Używając Biodermy do demakijażu twarzy pozostawiała ją bardzo ukojoną i nawilżoną. Twarz była mięciutka, nie wykazywała oznak ściągnięcia. Nic nie piekło ani nie szczypało. Jednak sam etap zmywania makijażu przy użyciu Biodermy idzie wolniej niż przy dwóch pozostalych płynach. To jedyny mały minusik.
Tołpa to kolejna fajna propozycja. Płyn zakupiłam w Biedronce pod wpływem chwili. Nie czytałam nic o nim wcześniej , nie miałam pojęcia czy się sprawdzi. Moim zdaniem Tołpa radzi sobie z demakijażem twarzy (podkład, korektor, puder) lepiej niż Bioderma. Jednak minusem Tołpy jest to, że pozostawia moją twarz ściągniętą. Nawilżający tonik i krem szybko niwelują to odczucie. W delikatniejszych miejscach mojej twarzy czyli np. przy płatkach nosa czasem powoduje zaczerwienienia. Jeśli chodzi o demakijaż oczu to Tołpa wygrywa! Nic nie zmywa tak dobrze oczu jak ten płyn. Niestety… moje oczy są tak wrażliwe, że reagują na nią zaczerwienieniem. Jednak u mojej siostry i koleżanki, które nie mają aż tak delikatnych cer efekt taki nie wystapił.
Na koniec płyn DermoFuture z zamkniętymi w micelach witaminami. Jest to stosunkowa nowość, raz widziałam go u Was na blogach. Cena mnie zachęciła więc postanowiłam spróbować. Jeśli chodzi o demakijaż twarzy to nie dość, że pięknie wszystko zmywa to jeszcze wspaniale nawilża! Cera jest tak mięciutka i delikatna, że aż ciężko mi było w to uwierzyć. Jeszcze lepszy efekt niż po Biodermie! Z demakijażem oczu również dobrze sobie radzi, jednak mnie szczypie w oczy… bardzo! Tak jak przy Tołpie występowało podrażnienie oczu tak tutaj przetarcie wacikiem oka sprawia ból. Nie używam go więc do demakijażu oczu.
Podsumowując moje wywody….
Bioderma – najlepszy płyn dla osób z cerą bardzo wrażliwą, alergiczną, skłonną do podrażnień. Nie szczypie w oczy, pięknie nawilża cerę. Do zmycia makijażu trzeba jednak użyć więcej wacików, bo nie idzie mu to tak łatwo.

Tołpa – ideał jeśli chodzi o demakijaż. Tuszu do rzęs i podkładu pozbędziemy się w sekundę. Niestety wrażliwą cerę może ściągać i podrażniać. Dla osób z cerą normalną myślę, że jest to lepsza opcja niż wychwalana wszędzie Bioderma.
DermoFuture – do demakijażu twarzy nadaje się genialnie. Wszystko szybko zmywa pozostawiając przy tym skórę pięknie odświeżoną, nawilżoną i mięciutką. Jednak mnie (wrażliwca) piekielnie szczypie w oczy!
Jak więc wygląda mój demakijaż?
Na chwilę obecną Bioderma do oczu i DermoFuture do twarzy. I jestem z tego duetu bardzo zadowolona!
Znacie te płyny? Jak się u Was sprawują? Możecie polecić mi micele sprawdzające się przy cerze wrażliwej?
 















piątek, 24 lipca 2015

Calcium pantothenicum - podejście drugie!


Hej!

 

Dawno, dawno temu (a właściwie ponad dwa lata temu) miałam styczność z suplementem Calcium Pantothenicum.
 
Jest on bardzo znany w blogsferze, chyba każda z Was o nim słyszała. Stosujemy go aby przyśpieszyć wzrost włosów oraz wzmocnić skórę i paznokcie.
Cena: ok. 8zł do kupienia w aptekach
 
Dlaczego CP działa?
 
Pantotenian wapnia, czyli inaczej witamina B5/sól kwasu pantotenowego
·       pobudza podział komórek w mieszkach włosowych
·        stymuluje wzrost komórek
·       regeneruje tkankę łączną
·       zapobiega wypadaniu włosów
·       podnosi poziom nawilżenia skóry
·       łagodzi podrażnienia i przyśpiesza gojenie ran.
·       Kwas pantotenowy wchodzi w skład koenzymu A.

 
W związku z tym, że kilka dni temu farbowałam włosy <zdjęcia tutaj> stwierdziłam, że jest to idealna chwila aby do tego suplementu powrócić.
Dlaczego? Dlatego, że na odroście najlepiej będzie widać, czy przyrost wyniesie więcej niż standardowy 1cm ;)
 
W 2013r. zrobiłam notkę na temat ówczesnych efektów suplementacji.
Zdjęcia i opis tutaj <klik>.
W tamtym czasie przyrost włosów wyniósł 2cm na miesiąc. Chciałabym, aby teraz też tak było, tym bardziej, że zależy mi na zapuszczeniu włosów ;)
 
Jak będę stosować CP?
Rano i wieczorem po dwie tabletki. Całe szczęście są one malutkie i łatwe do połknięcia!
 
UWAGA: w trakcie suplementacji, tak samo jak przy piciu drożdży, może nastąpić wysyp na twarzy. Skóra oczyszcza się z tego co w niej zalega.
 
Za miesiąc dam znać jak efekty!
A jak CP zadziałał u Was? Macie dobre wspomnienia? A może dopiero planujecie zacząć suplementacje?
 
 
 


 
 
 
 

 

 
 
 

środa, 22 lipca 2015

Aktualizacja włosowa - lipiec + nowy kolor Syoss Mroźny Brąz

Hej!
Wielki czas na aktualizację stanu włosów. Czekałam jednak na farbowanie aby pokazać Wam jego efekt.
 
Wcześniej moje włosy miały taki kolor <klik do poprzedniej aktualizacji>. Był to jasny brąz przechodzący w blond i rudości. Ciężki do opisania ;)
Był on naprawdę ładny! Miałam go jednak już ponad rok i potrzebowałam odmiany J Tym bardziej, że moje włosy są bardzo podatne na słońce – jaśnieją w błyskawicznym tempie i zrobiły się już dla mnie zbyt jasne. Nie pasowały do mojej oprawy oczu.
Postanowiłam więc włoski przyciemnić. Kiedyś nosilam takie kolory i z perspektywy czasu stwierdzam, że w brązach mi najlepiej.
 
Postawiłam na farbę Syoss Mixing Colors - Mroźny średni brąz  
 
Oto jak moje włosy prezentują się teraz:
 W słońcu są trochę jaśniejsze niż w rzeczywistości. Oczywiście moje włosy nie są idealne i nigdy pewnie nie będą, ale ja od nich tego nie wymagam :)
 
Pielęgnacja:
Szampon: delikatny żel do mycia Babydream dla dzieci, szampon z serii Garnier Fructis Gęste i zachwycające <recenzja -klik> oraz czasami Syoss Repair z keratyną
 
Odżywka: Granier Fructis Gęste i Zachwycające <recenzja – klik>, Loreal Elseve Color-Vive.
 
Maska: Aloeasowy wosk (rezencja TUTAJ)
 
Odżywki w sprayu: Marion ultralekka odżywka z olejkiem arganowym oraz Gliss Kur fioletowy
 
Na końcówki: serum termoochronne Marion
 
Do rozczesywania włosów używam odpowiednika TT z firmy Donegal, o którym pisałam w <TYM> poście.
 
Czy Was też dopadła potrzeba zmiany koloru/pielęgnacji? Dajcie znać jak Wasze włosy! :)
 
 
 

 


wtorek, 21 lipca 2015

Z bubla stał się ulubieńcem! – Aloesowy wosk do włosów: Aloe Vera Treatment Wax

Hej!
 
Około trzech miesięcy temu podczas robienia zakupów na stronie kosmetykizameryki.pl natknęłam się na aloesowy wosk do włosów za ok. 12zł za 480g. Cena mnie skusiła więc szybko wylądował on w sklepowym koszyku.

„Oryginalna formuła odżywczego wosku do włosów w postaci maseczki. Zawarty w maseczce wyciąg z aloesu znany jest od wieków ze swojego nawilżającego działania. Szczególnie polecana jest do cienkich, zniszczonych włosów, po trwałej lub farbowaniu. Nie barwi i nie farbuje włosów.”
Kiedy już miałam go w łapkach urzekł mnie jego piękny zielono/miętowy kolor.

Zgodnie z tym co napisał nam producent powinniśmy zwilżyć włosy, nałożyć produkt (najlepiej pod ciepły ręcznik/czepek), zostawić na 15-30 minut i zmyć. Tak też robiłam… i co? I nic. Zupełnie nic! Wosk poszedł w odstawkę i tyle go widziałam.
Jednak jakieś trzy tygodnie temu postanowiłam dać mu drugą szansę. Tym razem jednak produkt trzymałam na włosach minimum godzinę (maksymalnie do dwóch) i byłam w tym systematyczna – około 2 razy w tygodniu.
Efekt?
Po dwóch tygodniach zauważyłam, że moje włosy są bardziej sypkie i nawilżone! Zrobiły się bardzo miłe w dotyku – takie przyjemnie mięciutkie. Przeuszonych końcówek oczywiście wosk nie podratował, ale im pozostała już tylko ostateczność czyli kontakt z nożyczkami. Produkt kilka razy nałożyłam na skalp a następnie umyłam głowę płynem do mycia Babydream i nie obciążył on włosów.
Jestem coraz bardziej zadowolona z efektów, jakie pojawiają się w trakcie systematycznego stosowania wosku.
 
Podsumowując: jeśli macie cierpliwość to polecam :D
 
Używałyście może tego wosku lub jakiś podobnych? Ciekawa jestem Waszych opini na temat takich produktów :)
PS. Jeśli jesteśmy w temacie włosów, które ostatnio pokazywałam tutaj <klik> to dziś będę je farbować na ciemniejszy kolor, ponieważ ten jest już dla mnie za jasny i potrzebuję zmiany J Długość oczywiście pozostaje bez zmian ;) Niedługo pojawi się aktualizacją z nowym kolorkiem! Miłego dnia! :)












LinkWithin

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...